Znacie
film animowany "The nightmare before Christmas" w Polsce tłumaczony jako
"Miasteczko Halloween"? Jeśli tak to nie muszę nic dodawać. Jeśl nie,
to poznajcie głównego bohatera tej bajki - Jacka Skellingtona.
Babeczki
z tą dość upiorną, ale sympatyczną postacią zrobiłam z okazji urodzin
wielkiego fana Skellingtona. Akurat zgrały się z nadchodzącym Halloween,
a są wystarczająco straszliwe by i na tę okazję nadać się idealnie.
Może skusicie się na ich wypróbowanie? Oczywiście jeśli z jakiegoś
powodu będziecie świętować to święto :)
Babeczki zrobiłam z przepisu Pandy zamieszkały w mojej kuchni. Był najlepszy, bo przewiduje zrobienie tylko sześciu sztuk. Jeśli potrzebujecie ich więcej zerknijcie TUTAJ. Krem, którego użyjecie nie może być śmietanowy, bo masa plastyczna się rozpuści - dlatego proponuję np. ten z przepisu na Babeczkę bez wyrzutów sumienia.
Masę plastyczną kupiłam, bo wciąż jestem zwolenniczką tej gotowej. Kiedyś jednak na pewno dam Wam przepis na tą domową, ale dla mnie to za dużo zachodu w stosunku do jakości. Na 6 babeczek potrzebowałam ok. 80 g lukru plastycznego białego. Do tego użyłam też czarnego, jadalnego pisaka, ale zamiast tego możecie użyć czekoladowych pisaków albo lukru zabarwionego czarnym barwnikiem.
Białą masę rozwałkowałam na grubość ok. 3 mm, podsypując ją mąką ziemniaczaną (można też cukrem pudrem), żeby nie przyklejała się do blatu. Po rozwałkowaniu szklanką wycięłam siedem jednanakowych krążków (jeden na zapas, gdyby coś nie wyszło) malowałam pisakiem oczy i usta (o ile można to tak nazwać). Gotowe krążki włożyłam na 15 minut do lodówki, żeby odrobinę stwardniały.
Na wystudzone babeczki za pomocą rękawa cukierniczego (tylka absolutnie dowolna) nałożyłam sporą warstwę kremu, ale trzeba zostawić wolne brzegi babeczki. Schłodzone dekoracje układałam na kremie dociskając delikatnie, żeby krem "rozszedł się" na calą babeczkę.
Smacznego i wszystkiego strasssszliwego!
Babeczki zrobiłam z przepisu Pandy zamieszkały w mojej kuchni. Był najlepszy, bo przewiduje zrobienie tylko sześciu sztuk. Jeśli potrzebujecie ich więcej zerknijcie TUTAJ. Krem, którego użyjecie nie może być śmietanowy, bo masa plastyczna się rozpuści - dlatego proponuję np. ten z przepisu na Babeczkę bez wyrzutów sumienia.
Masę plastyczną kupiłam, bo wciąż jestem zwolenniczką tej gotowej. Kiedyś jednak na pewno dam Wam przepis na tą domową, ale dla mnie to za dużo zachodu w stosunku do jakości. Na 6 babeczek potrzebowałam ok. 80 g lukru plastycznego białego. Do tego użyłam też czarnego, jadalnego pisaka, ale zamiast tego możecie użyć czekoladowych pisaków albo lukru zabarwionego czarnym barwnikiem.
Białą masę rozwałkowałam na grubość ok. 3 mm, podsypując ją mąką ziemniaczaną (można też cukrem pudrem), żeby nie przyklejała się do blatu. Po rozwałkowaniu szklanką wycięłam siedem jednanakowych krążków (jeden na zapas, gdyby coś nie wyszło) malowałam pisakiem oczy i usta (o ile można to tak nazwać). Gotowe krążki włożyłam na 15 minut do lodówki, żeby odrobinę stwardniały.
Na wystudzone babeczki za pomocą rękawa cukierniczego (tylka absolutnie dowolna) nałożyłam sporą warstwę kremu, ale trzeba zostawić wolne brzegi babeczki. Schłodzone dekoracje układałam na kremie dociskając delikatnie, żeby krem "rozszedł się" na calą babeczkę.
Smacznego i wszystkiego strasssszliwego!
0 komentarze:
Prześlij komentarz