Prowokacyjny tytuł, bo i pogoda mnie prowokuje do działania! Aż chce się żyć! Kraków zalany jest słońcem, temperatura zdecydowanie na plusie i chociaż opony jeszcze zimowe to ubzdurałam sobie, że przyszła wiosna. W związku z tym popędziłam do osiedlowego warzywniaka, jakbym miała tam znaleźć co najmniej truskawki, szparagi i młode ziemniaki.
Oczywiście tak się nie stało, ale wróciłam m.in. z rzodkiewką, którą uwielbiam. Jedliście ją kiedyś na ciepło? Jeśli nie to właśnie macie okazję spróbować! To danie idealne na dziś - szybkie, smaczne, a zawartość kołderki można dowolnie modyfikować. U mnie zawsze robione na dużej, chociaż najbardziej zdezelowanej patelni - co zresztą widać na zdjęciu.
SKŁADNIKI:
- 1-2 duże cebula (w zależności od upodobania)
- pęczek rzodkiewki
- dwie piersi z kurczaka (ok.300 g)
- przyprawy: sól, pieprz, tymianek, czosnek
PRZYGOTOWANIE:
Piersi z kurczaka rozbijam delikatnie tłuczkiem i przyprawiam solą, a nacieram pieprzem, tymiankiem i czosnkiem. Odstawiam na bok i zabieram się za krojenie cebuli w paski. Po otarciu łez wrzucam cebulę na patelnię i czekam aż się lekko zarumieni (ale nie może być całkiem usmażona). Na patelnię kładę przyprawione piersi, a cebulę przerzucam na górę (na kurczaka), żeby się nie przypaliła. Kiedy filety zmienią kolor na biały, kroję rzodkiewkę na plasterki i dorzucam robiąc kolejną warstwę kołdry. Przykrywam patelnię pokrywką i smażę tak przez ok. 10-15 minut.
Zazwyczaj podaję z ryżem lub ziemniakami, albo zupełnie samodzielnie. Pewnie bym Wam to pokazała, gdyby nie fakt, że to danie znika zanim zdążę sięgnąć po aparat. Dobrze, że udało mi się je uwiecznić w czasie przygotowania :)
Smacznego!
0 komentarze:
Prześlij komentarz