Lubię
czytać rankingi: najbardziej niepotrzebne rzeczy do kuchni, najbardziej
potrzebne, najbardziej absurdalne, największe odkrycia itd. Zaczęłam
się zastanawiać co w mojej kuchni cenię sobie najbardziej. Bez czego nie
wyobrażam sobie sprawnego gotowania i pieczenia. Nie chodzi o produkty
spożywcze - nad tym zastanowię się kiedy indziej.
To raczej lista małych
pomocników, które zadomowiły się u mnie na stałe. Takie, które z całym
przekonaniem mogę polecić innym. Niektóre są oczywiste i prozaiczne, ale
ułatwiły mi życie dlatego darzę je sympatią. Nie wliczyłam do rankingu
garnków i patelni - te są dla mnie oczywiste. Żeby nie było tak idealnie
jest oczywiście drugie tyle rzeczy, które dopiero chciałabym mieć i
przynajmniej tyle samo rzeczy, które kupiłam niepotrzebnie. O nich na
pewno też kiedyś napiszę.
20. Urządzenie do zlepiania pierogów
- oczywiście najbardziej lubię lepić je ręcznie, ale nie zawsze mam na
to czas. Użycie takiej maszynki to dosłownie dwa ruchy, kupiłam ją za
kilka złotych w Lidlu i chociaż jest plastikowa świetnie się sprawdza. W
komplecie były trzy rozmiary - do standardowych pierogów, wersji mini i
wersji naprawdę maxi. Co ważne myją się też z łatwością.
19. Kulkownica do warzyw i owoców - to mój zupełnie swieży nabytek. Zawsze sądziłam, że w mojej kuchni taka metalowa i mała kulkownica nie jest szczególnie potrzebna. Znalazłam ją na promocji w sklepie "Flo" i tylko jej niewysoka cena przekonała mnie do zakupu. Teraz prawie się nie rozstajemy, wydrążam nią owoce (np. ananasa) i podaje takie małe kuleczki jako deser. Świetnie też kulkuje nadzienia do babeczek i masło, które wreszcie można jakoś elegancko podać gościom (np. do ryby). To jeden z najlepszych zakupów jakich dokonałam w ostatnim czasie. Kulkownica ma też na dnie małą dziurkę, która odprowadza nadmiar wody. Jest idealna
19. Kulkownica do warzyw i owoców - to mój zupełnie swieży nabytek. Zawsze sądziłam, że w mojej kuchni taka metalowa i mała kulkownica nie jest szczególnie potrzebna. Znalazłam ją na promocji w sklepie "Flo" i tylko jej niewysoka cena przekonała mnie do zakupu. Teraz prawie się nie rozstajemy, wydrążam nią owoce (np. ananasa) i podaje takie małe kuleczki jako deser. Świetnie też kulkuje nadzienia do babeczek i masło, które wreszcie można jakoś elegancko podać gościom (np. do ryby). To jeden z najlepszych zakupów jakich dokonałam w ostatnim czasie. Kulkownica ma też na dnie małą dziurkę, która odprowadza nadmiar wody. Jest idealna
18. Mini tarka - sprawdza
się jeśli potrzebujemy przyozdobić makaron serem albo deser startą
skórką z cytryny. Nie wyciągam dużej tarki tylko jej kilkucentymetrową
siostrę. Idealna, żeby w ostatniej chwili, tuż przed podaniem jeszcze
coś zetrzeć nie brudząc przy tym połowy kuchni.
17. Silikonowe foremki do lodu - zazwyczaj ich cena nie przekracza kilku złotych, a przecież idealnie sprawdzają się przy produkcji czekoladek! Są świetne, bo zarówno kostki lodu jak i czekoladki ochoczo z nich wyskakują. Nie mogę jednak powiedzieć, żebym korzystała z nich codziennie, ale jeśli już to robię to jestem z nich dumna. Łatwo się myją, świetnie działają a nietypowe kształty potrafią zaskoczyć gości.
16. Młynek do cukru pudru - dawniej miałam mini-siteczko, które przesiewało cukier puder. Dzięki temu z łatwością mogłam posypać wszystkie wypieki równomierną warstwą pudru. Teraz nabyłam młynek, którym wystarczy kręcić, żeby mielił cukier puder. Nie wiem czy sprzedają je osobno jako samodzielne narzędzie. Ja kupiłam po prostu cukier puder w młynku, a teraz uzupełniam tylko zapas cukru.
17. Silikonowe foremki do lodu - zazwyczaj ich cena nie przekracza kilku złotych, a przecież idealnie sprawdzają się przy produkcji czekoladek! Są świetne, bo zarówno kostki lodu jak i czekoladki ochoczo z nich wyskakują. Nie mogę jednak powiedzieć, żebym korzystała z nich codziennie, ale jeśli już to robię to jestem z nich dumna. Łatwo się myją, świetnie działają a nietypowe kształty potrafią zaskoczyć gości.
16. Młynek do cukru pudru - dawniej miałam mini-siteczko, które przesiewało cukier puder. Dzięki temu z łatwością mogłam posypać wszystkie wypieki równomierną warstwą pudru. Teraz nabyłam młynek, którym wystarczy kręcić, żeby mielił cukier puder. Nie wiem czy sprzedają je osobno jako samodzielne narzędzie. Ja kupiłam po prostu cukier puder w młynku, a teraz uzupełniam tylko zapas cukru.
15. Metalowe mydełko do rąk - dostałam
je na urodziny, ale wiem, że można kupić je np. w Duce. Dlaczego jest
takie niezwykłe? Po pierwsze dlatego, że nigdy się nie kończy. Po drugie
dlatego, że będzie pasowało do każdej kuchni. Po trzecie dlatego, że
pozbawia ręce wszystkich niemiłych zapachów (np. po cebuli czy mięsie) i
nadaje się także dla alergików. Wystarczy wziąć takie "mydło" w ręce i
pod wodą umyć je jak zwykle. Zapachy znikają jak ręką odjął.
14. Zegarek - może być też minutnik. W każdym razie nie wyobrażam sobie kuchni bez dokładnego odmierzania czasu. Długo robiłam wszystko "na oko", teraz prowadząc blog muszę się bardziej pilnować.
13. Pędzel - nie tam żadne silikonowe nowości, tylko zwykły pędzel z włosia kupiony w Castoramie. Sprawdza się, gdy muszę wysmarować formę masłem albo posmarować wypieki białkiem. Używam go też do nakładania lukru na ciasteczka i babeczki.
12. Nóż do sera - Zawsze nienawidziłam kroić sera. Nie wiedziałam czy powinnam zatapiać nóż w ser czy kroić jak chleb. Tak czy tak ser zawsze się szarpał i nigdy nie wychodziły mi równe plasterki. Nabyłam nóż do sera i jednym zdecydowanym ruchem tworzę idealne porcje. Dobra obieraczka do warzyw potrafi zastąpić to narzędzie.
11. Ramekiny (czy też kokilki) - czyli po prostu małe formy ceramiczne do pieczenia. Dzięki nim przestałam piec całe blachy ciast, które w domu nie były zbyt oblegane. Jest nas po prostu za mało na taką porcję ciasta. Ramekiny są dla nas wybawieniem. W sam raz, żeby zrobić po jednej porcji dla każdego. Do tego codziennie mogę upiec inny deser. No i nie tylko deser! W kokilkach w ogóle robię normalne jedzenie tylko w wersji "na przystawkę" lub po prostu małą porcję. Piekłam już w nich m.in. ziemniaczane puree, granaty, pizze, zapiekanki i szarlotkę. Właściwie nic nas nie ogranicza w ich wykorzystaniu
10. Waga kuchenna - żadna droga firma. Po prostu mała waga kuchenna firmy żadnej. Nie wiem nawet czy jest na niej cokolwiek napisane. Ale sprawdza się już od lat. Ważne, żeby miała funkcję "tary" czyli odważania czegoś bez wagi miski czy naczynia. Wielu przepisów z blogów nie mogłabym wykorzystać, gdyby nie ona. Wielu nie mogłabym nawet napisać.
14. Zegarek - może być też minutnik. W każdym razie nie wyobrażam sobie kuchni bez dokładnego odmierzania czasu. Długo robiłam wszystko "na oko", teraz prowadząc blog muszę się bardziej pilnować.
13. Pędzel - nie tam żadne silikonowe nowości, tylko zwykły pędzel z włosia kupiony w Castoramie. Sprawdza się, gdy muszę wysmarować formę masłem albo posmarować wypieki białkiem. Używam go też do nakładania lukru na ciasteczka i babeczki.
12. Nóż do sera - Zawsze nienawidziłam kroić sera. Nie wiedziałam czy powinnam zatapiać nóż w ser czy kroić jak chleb. Tak czy tak ser zawsze się szarpał i nigdy nie wychodziły mi równe plasterki. Nabyłam nóż do sera i jednym zdecydowanym ruchem tworzę idealne porcje. Dobra obieraczka do warzyw potrafi zastąpić to narzędzie.
11. Ramekiny (czy też kokilki) - czyli po prostu małe formy ceramiczne do pieczenia. Dzięki nim przestałam piec całe blachy ciast, które w domu nie były zbyt oblegane. Jest nas po prostu za mało na taką porcję ciasta. Ramekiny są dla nas wybawieniem. W sam raz, żeby zrobić po jednej porcji dla każdego. Do tego codziennie mogę upiec inny deser. No i nie tylko deser! W kokilkach w ogóle robię normalne jedzenie tylko w wersji "na przystawkę" lub po prostu małą porcję. Piekłam już w nich m.in. ziemniaczane puree, granaty, pizze, zapiekanki i szarlotkę. Właściwie nic nas nie ogranicza w ich wykorzystaniu
10. Waga kuchenna - żadna droga firma. Po prostu mała waga kuchenna firmy żadnej. Nie wiem nawet czy jest na niej cokolwiek napisane. Ale sprawdza się już od lat. Ważne, żeby miała funkcję "tary" czyli odważania czegoś bez wagi miski czy naczynia. Wielu przepisów z blogów nie mogłabym wykorzystać, gdyby nie ona. Wielu nie mogłabym nawet napisać.
9. Silikonowe formy do babeczek - zresztą
nie tylko do babeczek. Mam formy różnych firm, ale najbardziej chwalę
sobie te z Duki. Silikon sprawdza się tak samo jak w przypadku kostkarek
do lodu. Wypieki po prostu same wyskakują z formy i za to właśnie tak
uwielbiam ten materiał.
8. Obieraczka do warzyw - Chyba
wszystko dlatego, że uwielbiam jeść ziemniaki, w różnych formach. Nie
wyobrażam sobie już obierania ich nożem, czego nigdy nie lubiłam robić.
Obieraczką jest szybciej, wygodniej i przyjemniej. Zresztą to oczywiście
nie jedyna rola obieraczki. Jak już wspomniałam niektórymi da się kroić
ser, a każdą możecie też zrobić dekoracje z warzyw i owoców. Nie
wyobrażam sobie, żeby mogło zabraknąć jej w mojej kuchni.
7. Trzepaczka - tak, taka zwyczajna metalowa trzepaczka. W wielu domach jej obecność jest oczywista, ale kiedy ja byłam dzieckiem w moim jednopokoleniowym domu nie piekło się ciast. Dlatego też nie było trzepaczki. A czym innym dokładnie wymieszać ciasto na babeczki, ubić bitą śmietaną czy chociażby dokładnie rozrobić marynatę do mięsa. Używam jej do wszystkiego co trzeba dobrze wymieszać.
6. Blender - praktycznie zastąpił mi mikser. Blender wykorzystuję przede wszystkim do kremowych zup, koktajli i naleśników. Niestety na razie dysponuję tylko blenderem typu "kielich" firmy Bosch. Na lepszy ciągle zbieram pieniądze.
5. Zmywarka - wiem, wiem, trudno to nazwać gadżetem. Zmywarka jest jednak moim zbawieniem, oszczędza czas i pieniądze. Mogę nawet wymalować paznokcie i nie zdrapię lakieru po jednej sesji zmywania ;) Kto jeszcze jej nie ma, a waha się czy kupić niech nie ma już wątpliwości. Nic mi tak nie ułatwiło życia jak niewielka zmywarka. Uważajcie tylko, bo o ile przed jej zakupem był problem "kto zmywa?" tak teraz jest wojna o to, kto z niej wyciąga naczynia.
4. Pojemniki plastikowe na żywność - ratują mi życie w biegu. Można zawsze zabrać coś ze sobą albo podrzucić komuś porcję do pracy. Nie wiem czy jest sens inwestować w nie duże pieniądze. Ja kupiłam swoje w Ikei (15 złotych za 17 pudełek) i jestem z nich bardzo zadowolona. Mają różne pojemności, są pionowe i poziomie - przeniosę w nich wszystko. Widziałam też, że niedługo w Biedronce za ok. 6 złotych (nie pamiętam dokładnie) będzie można też jakieś kupić, jeszcze ich nie widziałam i nie próbowałam więc nie mogę polecić.
3. Młynek do pieprzu - to kolejna rzecz, w którą nie zainwestowałam. Nie wiem czy to dobrze, ale kupiłam jakiś tani zestaw młynków (2 sztuki). Teraz w jednym trzymam pieprz kolorowy a w drugi pokrojone i ususzone papryczki chilii. Oba młynki są elektryczne, potrzebują dwóch baterii i świetnie sprawdzają się w mojej kuchni. A do tego roznoszą fantastyczny aromat, kiedy mielę przyprawy.
2. Szklana deska - Zdecydowałam się na taką, bo bardzo podobał mi się jej wygląd. Myje się dużo wygodniej i dokładniej niż zwykłe drewniane czy plastikowe odpowiedniki. Ważne jednak, żeby szklana deska była idealnie gładka i nie miała żadnej faktury. Pierwsza, którą kupiłam miała "wzorek" i przy krojeniu wydawała tak okropny i głośny dźwięk, że domownicy chcieli mnie zabić ;)
1. Duży nóż - Bez tego ciężko w ogóle zacząć mi gotowanie. Używam dużego noża, który ma dużą powierzchnię i to z niego jestem najbardziej zadowolona. Oczywiście jak w każdym domu i u mnie noży dostatek, ale żadnego nie trzymam tak wygodnie i pewnie jak tego. Kroi też wygodniej i lepiej niż mniejsze egzemplarze. Trudniej nim jednak wyciąć małe elementy np. z mięsa.
7. Trzepaczka - tak, taka zwyczajna metalowa trzepaczka. W wielu domach jej obecność jest oczywista, ale kiedy ja byłam dzieckiem w moim jednopokoleniowym domu nie piekło się ciast. Dlatego też nie było trzepaczki. A czym innym dokładnie wymieszać ciasto na babeczki, ubić bitą śmietaną czy chociażby dokładnie rozrobić marynatę do mięsa. Używam jej do wszystkiego co trzeba dobrze wymieszać.
6. Blender - praktycznie zastąpił mi mikser. Blender wykorzystuję przede wszystkim do kremowych zup, koktajli i naleśników. Niestety na razie dysponuję tylko blenderem typu "kielich" firmy Bosch. Na lepszy ciągle zbieram pieniądze.
5. Zmywarka - wiem, wiem, trudno to nazwać gadżetem. Zmywarka jest jednak moim zbawieniem, oszczędza czas i pieniądze. Mogę nawet wymalować paznokcie i nie zdrapię lakieru po jednej sesji zmywania ;) Kto jeszcze jej nie ma, a waha się czy kupić niech nie ma już wątpliwości. Nic mi tak nie ułatwiło życia jak niewielka zmywarka. Uważajcie tylko, bo o ile przed jej zakupem był problem "kto zmywa?" tak teraz jest wojna o to, kto z niej wyciąga naczynia.
4. Pojemniki plastikowe na żywność - ratują mi życie w biegu. Można zawsze zabrać coś ze sobą albo podrzucić komuś porcję do pracy. Nie wiem czy jest sens inwestować w nie duże pieniądze. Ja kupiłam swoje w Ikei (15 złotych za 17 pudełek) i jestem z nich bardzo zadowolona. Mają różne pojemności, są pionowe i poziomie - przeniosę w nich wszystko. Widziałam też, że niedługo w Biedronce za ok. 6 złotych (nie pamiętam dokładnie) będzie można też jakieś kupić, jeszcze ich nie widziałam i nie próbowałam więc nie mogę polecić.
3. Młynek do pieprzu - to kolejna rzecz, w którą nie zainwestowałam. Nie wiem czy to dobrze, ale kupiłam jakiś tani zestaw młynków (2 sztuki). Teraz w jednym trzymam pieprz kolorowy a w drugi pokrojone i ususzone papryczki chilii. Oba młynki są elektryczne, potrzebują dwóch baterii i świetnie sprawdzają się w mojej kuchni. A do tego roznoszą fantastyczny aromat, kiedy mielę przyprawy.
2. Szklana deska - Zdecydowałam się na taką, bo bardzo podobał mi się jej wygląd. Myje się dużo wygodniej i dokładniej niż zwykłe drewniane czy plastikowe odpowiedniki. Ważne jednak, żeby szklana deska była idealnie gładka i nie miała żadnej faktury. Pierwsza, którą kupiłam miała "wzorek" i przy krojeniu wydawała tak okropny i głośny dźwięk, że domownicy chcieli mnie zabić ;)
1. Duży nóż - Bez tego ciężko w ogóle zacząć mi gotowanie. Używam dużego noża, który ma dużą powierzchnię i to z niego jestem najbardziej zadowolona. Oczywiście jak w każdym domu i u mnie noży dostatek, ale żadnego nie trzymam tak wygodnie i pewnie jak tego. Kroi też wygodniej i lepiej niż mniejsze egzemplarze. Trudniej nim jednak wyciąć małe elementy np. z mięsa.
Ciekawa jestem jakie jest Wasze kuchenne "must have". Może podzielicie się ze mną?
0 komentarze:
Prześlij komentarz