W
tym wpisie mój widelec odbywa podróż niemożliwą, bo wsiada w wehikuł
czasu i ląduje w minionej epoce. Tak wiem, że w takim przepisie powinien
być ocet i nic więcej, ale ja mam nieodparte wrażenie, że takie
nadziewane ziemniaki idealnie sprawdziłyby się na PRL-owskim obiedzie. W
czasach, kiedy nikt nie liczył kalorii, jedzenie miało być sycące i
treściwe. Bez sprawdzania stosunku białka do węglowodanów i bez "E".
Każdy powinien czasem sobie na taki pozwolić. I ja sobie właśnie
pozwoliłam.
SKŁADNIKI:
SKŁADNIKI:
na 14 takich nadziewanych połówek:
- 7 jak największych i najbardziej płaskich ziemniaków
- 300 g boczku wędzonego
- 2 duże cebule
- sól, pieprz
PRZYGOTOWANIE:
- 7 jak największych i najbardziej płaskich ziemniaków
- 300 g boczku wędzonego
- 2 duże cebule
- sól, pieprz
PRZYGOTOWANIE:
Nie
obieram ziemniaków tylko dokładnie myję każdego z osobna. Jeśli zostaną
ze skórką to jest mniejsze prawdopodobieństwo, że później się rozpadną.
Przekładam wszystkie do dużego garnka, zalewam wodą, wsypuję dwie
łyżeczki soli i gotuję aż będą półtwarde. To ważne, żeby nie były
całkiem miękkie ani całkiem twarde, bo za chwilę trzeba będzie je
wydrążyć.
W międzyczasie przygotowuje nadzienie: boczek i cebulę kroję w drobną kostkę i podsmażam na patelni (można ominąć etap podsmażania, jeśli macie więcej czasu na pieczenie całości, ja nigdy go nie mam więc nakładam już prawie gotowy farsz).
Ziemniaki odcedzam, czekam aż chociaż trochę ostygną, żebym mogła wziąć je do ręki. Mokrym nożem rozcinam każdego na pół, żeby stworzyć dwie jak najbardziej płaskie, ale duże połówki. Łyżeczką wydrążam środek i odkładam do osobnej miski (nigdy tego nie wyrzucam, zazwyczaj wykorzystuję w jakiś sposób na drugi dzień). Jeśli połówki nie chcą leżeć płasko obcinam im kawałek wypukłej "dupki" (jak to inaczej nazwać?).
Po całej obróbce wyglądają mniej więcej tak:
W międzyczasie przygotowuje nadzienie: boczek i cebulę kroję w drobną kostkę i podsmażam na patelni (można ominąć etap podsmażania, jeśli macie więcej czasu na pieczenie całości, ja nigdy go nie mam więc nakładam już prawie gotowy farsz).
Ziemniaki odcedzam, czekam aż chociaż trochę ostygną, żebym mogła wziąć je do ręki. Mokrym nożem rozcinam każdego na pół, żeby stworzyć dwie jak najbardziej płaskie, ale duże połówki. Łyżeczką wydrążam środek i odkładam do osobnej miski (nigdy tego nie wyrzucam, zazwyczaj wykorzystuję w jakiś sposób na drugi dzień). Jeśli połówki nie chcą leżeć płasko obcinam im kawałek wypukłej "dupki" (jak to inaczej nazwać?).
Po całej obróbce wyglądają mniej więcej tak:
Teraz już tylko nakładam farsz i zapiekam wszystko razem przez 10 minut w piekarniku w 170°C (jeśli wcześniej nie podsmażam boczku to czas pieczenia wydłużam do 20 minut). Najlepiej smakuje z zasmażoną białą kapustą albo jako samodzielne danie.
Smacznego!
0 komentarze:
Prześlij komentarz