Kiedy
byłam dzieckiem nie znosiłam ciast z owocami. W ogóle nie bardzo
przepadałam za owocami w jakiejkolwiek formie. Dopiero później stopniowo
przekonywałam się do niektórych z nich. W szkole średniej zaczęłam dużo
samodzielnie chodzić po Tatrach, a na studiach także podróżować
motocyklem. Obie te rzeczy spowodowały, że moja szarlotka jest dzisiaj
taka a nie inna.
Jeśli kiedykolwiek dotarliście nad Morskie Oko to
tamtejsze schronisko podaje jedną z najlepszych szarlotek jakie jadłam w
życiu. Nie wiem czy smakuje tak z powodu tajnego składnika czy może
dlatego, że po przejściu 10 kilometrów trasy jest najsmaczniejszą
nagrodą. Zaczynam o niej myśleć już na Łysej Polanie. Druga szarlotka w
moim rankingu serwowana jest z lodami i bitą śmietaną w podkrakowskich
Myślenicach. Wiele wycieczek motocyklowych kończy się właśnie tam.
Z
tych dwóch szarlotkowych majstersztyków powstała moja reprodukcja. Z
pomocą znów przyszedł pożółkły przepis mojej babci. Wyszło skromnie,
zwyczajnie, najpyszniej. Ta szarlotka najlepiej smakuje na ciepło, zaraz
po wyjęciu z piekarnika. Można ją też śmiało podgrzewać.
SKŁADNIKI:
- kruche ciasto zrobione według TEGO przepisu
- litrowy słoik jabłek prażonych
- 2 łyżki stołowe cynamonu
- łyżka masła lub margaryny
- łyżka bułki tartej
Do dekoracji:
- cukier puder
- cynamon
- litrowy słoik jabłek prażonych
- 2 łyżki stołowe cynamonu
- łyżka masła lub margaryny
- łyżka bułki tartej
Do dekoracji:
- cukier puder
- cynamon
PRZYGOTOWANIE:
Jak robić jabłka prażone pisałam przy okazji Ciastka pełnego miłości. Można
też kupić gotowe chociaż ja za nimi nie przepadam. Zawsze mam
kilkanaście słoików przygotowanych w lecie i to z nich korzystam, kiedy
nie mam czasu prażyć na bieżąco. Do przygotowanych jabłek dosypujemy
dwie łyżki stołowe cynamonu i odstawiamy na bok.
Wyrobione kruche ciasto dzieę na dwie części. Obie rozwałkowuję na wielkość przygotowanej blachy. Formę smaruję masłem i jeden rozwałkowany płat układam na dnie. Ciasto nakłuwam widelcem w wielu miejscach. Wkładam do rozgrzanego do 170°C piekarnika na ok. 10 minut. Po tym czasie wyciągam blachę, ciasto posypuję bułką tartą (co zapobiega wchłanianiu się jabłek w ciasto) i wykładam prażone jabłka z cynamonem na całą powierzchnię. Nie ma co żałować, im grubsza warstwa tym pyszniejsza szarlotka. Na wierzch kładę drugi płat ciasta, lekko dociskam i także nakłuwam widelcem. Można nawet delikatnie posmarować cienką warstwą masła, ale nie jest to konieczne.
Piekę w 170°C przez ok. 20 minut, aż ciasto się zarumieni. Jeszcze ciepłe posypuję cukrem pudrem, i cynamonem. Na zimno jest lekko twarda, dlatego kiedy szarlotka już wystygnie, a pragnę wersji na ciepło podgrzewam porcję przez 20 sekund w mikrofalówce :) Nie jest to jednak konieczne, bo i na zimno i na ciepło jest pyyszna!
Smacznego!
Wyrobione kruche ciasto dzieę na dwie części. Obie rozwałkowuję na wielkość przygotowanej blachy. Formę smaruję masłem i jeden rozwałkowany płat układam na dnie. Ciasto nakłuwam widelcem w wielu miejscach. Wkładam do rozgrzanego do 170°C piekarnika na ok. 10 minut. Po tym czasie wyciągam blachę, ciasto posypuję bułką tartą (co zapobiega wchłanianiu się jabłek w ciasto) i wykładam prażone jabłka z cynamonem na całą powierzchnię. Nie ma co żałować, im grubsza warstwa tym pyszniejsza szarlotka. Na wierzch kładę drugi płat ciasta, lekko dociskam i także nakłuwam widelcem. Można nawet delikatnie posmarować cienką warstwą masła, ale nie jest to konieczne.
Piekę w 170°C przez ok. 20 minut, aż ciasto się zarumieni. Jeszcze ciepłe posypuję cukrem pudrem, i cynamonem. Na zimno jest lekko twarda, dlatego kiedy szarlotka już wystygnie, a pragnę wersji na ciepło podgrzewam porcję przez 20 sekund w mikrofalówce :) Nie jest to jednak konieczne, bo i na zimno i na ciepło jest pyyszna!
Smacznego!
PS. Kto mi wytłumaczy czym się różni jabłecznik od szarlotki?
0 komentarze:
Prześlij komentarz