Po całej Wardour Street roznosił się zapach czekolady. Ślinianki obudziły się z letargu, żołądek zakomunikował mi, że kalorie to coś, czego i on i ja w tej chwili potrzebujemy najbardziej. W końcu chodziłam po Londynie już ośmiu godzin i powoli zaczynało robić się ciemno.
Szybko zlokalizowałam źródło tego rewelacyjnego zapachu, bowiem obok M&M's World trudno było przejść obojętnie. Dookoła tego sklepu roztaczała się kolorowa łuna zmieniającego się światła, niebiańsko pachniało ze środka, w dodatku wylewały się z niego tłumy uśmiechniętych ludzi. Jeszcze wtedy nie rozumiałam, co takiego fascynującego jest w zwykłym sklepie z czekoladowymi drażetkami.
Jednak M&M's World rozłożył mnie na łopatki. Asortymentem, wystrojem i... cenami. Zacznę jednak od tego, co dobre. Drażetkowy sklep to cztery pachnące poziomy (niestety, jestem prawie pewna, że to rozpylany szutczny aromat) pełne atrakcji. Dobra, potrzeba systemu, żeby zobaczyć wszystko. Postanowiłam więc zacząć od samej góry i stopniowo schodzić w dół. Gdy wdrapywałam się po schodach, ze ścian uśmiechały się do mnie portety M&M'sów stylizowanych na Sherlocka Holmesa i Watsona, Robin Hooda itd. Szlak zwiedzania trochę się zakorkował, bo niemal każdy chciał na ich tle zrobić sobie zdjęcie. Potem też się korkowało. Właściwie wszędzie byli ludzie. I drażetki.
Nie ma wątpliwości, że sklep jest atrakcją turystyczną. Na poszczególnych piętrach stoją wielkie figury M&M'sów w dobrze znanych, charakterystycznych sytuacjach. Są więc The Beatels w wersji drażetkowej, jest brytyjski gwardzista w służbie jej królewskiej mości, są rycerze, księżniczki, oldskulowe samochody, piłkarze. Do wszystkiego kolejka złaknionych turystów, którzy wręcz nie mogą się doczekać aż fotki wylądują na Facebooku.
To jednak wciąż sklep... a pomysłów na zysk nie brakuje. Są kubki (3 za 10£), magnesy (3£), wykrawaczki do ciastem (8£), piżamy (10£), koszulki, breloczki, maskotki, kolczyki i właściwie wszystko, co potraficie sobie wyobrazić sygnowane marką najbardziej znanych drażetek na świecie. Dla zamożniejszej klienteli są też naprawdę ekskluzywne gadżety (choć ich wyjątkowość bierze się chyba z materiałów, bo ceny zwalają z nóg). Jest więc kurtka z owczej skóry, wysadzana kryształami Svarowskiego (2266£), figurki serfujących M&M'sów (od 160 do 220£) czy szachy (za 150£).
Ale przecież nie po to tu przyszliśmy... I wtedy na horyzoncie pojawia się TA ściana. Ta, którą widziałam w internecie setki razy. Kilkadziesiąt podajników, jeden koło drugiego, wszystkie pełne kolorowych drażetek ułożonych kolorystycznie. Wielka, czekoladowa paleta barw. Po jednej stronie M&M'sy z orzechami, po drugiej bez. Co kilka kroków stoją uśmiechnięte hostessy, gotowe pomóc w razie jakichkolwiek problemów. Tylko jakie tu można mieć problemy? Chyba, na który kolor zdecydować się najpierw.
Jeśli jednak nie możecie się zdecydować, jest też kilka pojemników z różnokolorowymi mixami. Wszyscy dookoła mnie krążyli z wypchanymi, foliowymi torbami. Istne szaleństwo. Cenowe również, bo 100 g samodzielnie wybranych drażetek to koszt dwóch funtów, czyli 10 złotych. Trochę taniej jest poszperać wśród gotowych zestawów, które są naprawdę ładne i nadają się np. na prezent. Były więc plastikowe pudełka w kształcie serduszek wypełnione czerwonymi i różowymi M&M'sami, są choinki wypełnione odcieniami zielonego, różnokolorowe gwiazdki, a nawet całe podajniki drażetek, które wyglądają jak maszyna z kulkami za złotówkę ;)
Niezależnie od tego, czy chce się kupić, czy tylko zobaczyć asortyment warto zajrzeć na Wardour Street w Londynie. Chociażby po to, by dowiedziec się o takich smakach M&M'sów, których sama pewnie nigdy bym nie wymyśliła. Są drażetki kokosowe, migdałowe, wiśniowe, cynamonowe czy miętowe. Do tego te o smaku masła orzechowego, gorzkiej czekolady, ciasta marchewkowego, słonych precelków, a nawet... ciasta urodzinowego (birthday cake).
Czy ktoś mi powie, jak smakuje ciasto urodzinowe?
Miejsce magiczne każdego M&Msoholika ;)
OdpowiedzUsuńale takiego z grubym portfelem ;)
UsuńByłam również tam i polecam, fajna atrakcja :) Bardzo kolorowooo
OdpowiedzUsuńA byłaś też w Londynie czy gdzieś indziej? Bo jestem ciekawa czy wszystkie te sklepy na świecie wyglądają tak samo :)
UsuńBylam, widzialam i jadlam sa pyszne, smakuja o wiele lepiej niz te z paczuszek;)
OdpowiedzUsuń