Ziemniaki... Chyba najbardziej kojarzą się z Poznaniem, choć przecież je się równo (i hurtowo) w całej Polsce. Mają w naszym kraju nazw conajmniej kilka, a pewnie i kilkanaście - ziemniaki, pyry, grule, kartofle. Pyszne z ogniska, dobre tłuczone, smażone. Zamieniane na placki, kopytka, pyzy i puree itd. W talarkach, paskach, ćwiartkach i kostkach.
Ile ja już razy próbowałam robić pieczone ziemniaki idealne? Takie, żeby w środku były miękkie, smaczne, a na zewnątrz chrupiące, zarumienione i aromatyczne. Aż w końcu się udało... Mam na to sposób wypracowany przez lata. Oby Wam też przypadł do gustu.
Ile ja już razy próbowałam robić pieczone ziemniaki idealne? Takie, żeby w środku były miękkie, smaczne, a na zewnątrz chrupiące, zarumienione i aromatyczne. Aż w końcu się udało... Mam na to sposób wypracowany przez lata. Oby Wam też przypadł do gustu.
SKŁADNIKI:
- 300 g ziemniaków
- 3 łyżki oliwy
- przyprawy: sól, pieprz, tymianek
PRZYGOTOWANIE:
Ziemniaki obieram (chyba, że mam ochotę na wersję w mundurkach - wtedy tylko myję), kroję na ćwiartki. Pokrojone warzywa wkładam do garnka z zimną wodą i gotuję przez ok. 15-20 minut. Nie mogą stać się miękkie, ale nie mają być też tak twarde jak surowe. Powinien ledwo wbijać się w nie widelec, ale z trudem :)
Takie ziemniaki odcedzam, przekładam do brytfanki jak najbardziej równomiernie. Polewam oliwą i przyprawiam - nie żałując zwłaszcza tymianku. Możecie też dorzucić jedną cebulę pokrojoną na osiem części. Piekę je w 160°C z termoobiegiem przez kwadrans. Po tym czasie sprawdzam, czy są już wystarczająco miękkie i zarumienione. Jeśli nie wkładam jeszcze na 10 minut (to zależy od wielkości ziemniaków).
0 komentarze:
Prześlij komentarz