Lubię pasztet, choć to może mało kobiece wyznanie. Ogólnie lubię wszystkie smarowidła. Choć pasztet kojarzy się przede wszystkim z Francją, to ja za królów tego typu past kanapkowych uważam cały Bliski Wschód. To tam niemal każde ziarenko, nasionko i warzywo można śmiało zamienić na gładką masę. Z mięsnym pasztetem co prawda się u nich nie spotkałam, ale przecież sama też robiłam już jego wegetariańską wersję.
Mają jednak jedną zasadniczą wadę - trudno je kupić. Te w mięsnych sklepach rzadko są dobrze opisane, więc nie wiem, co kupuję. Te produkowane masowo to w ogóle porażka, pół mom-u, pół wody. Nie pozostaje nic innego, jak zrobić swój własny :)
Chciałam by nie był zbyt twardy, bo lubię rozsmarować go na kanapce. Taki właśnie jest. Łatwo go pokroić, ale nie jest na tyle zwarty by nie dało się go zamienić w pyszne smarowidło. Dołożyłam boczek i cebulkę do smaku, ale przecież możecie urozmaicić go czymkolwiek.
SKŁADNIKI:
- 500g dowolnego mięsa drobiowego (u mnie piersi z kurczaka i indyka)
- 200 g wątróbki drobiowej
- jajko
- 100 g boczku
- mała cebula
- dwa ząbki czosnku
- przyprawy: pieprz, czerwona papryka, sól, tymianek
PRZYGOTOWANIE:
Zaczynam od wyczyszczenia i podgotowania wątróbki w garnku. Po ok. 7 minutach we wrzątku wątróbkę wyciągam do dużej miski. Dokładam ją do umytych piersi z kurczaka i indyka. Wszystko razem dwukrotnie mielę w maszynce do mięsa. Oczywiście możecie użyć już gotowego, zmielonego mięsa.
Do drobiowej papki dokładam jajko, przyprawy, czosnek i dokładnie mieszam. Przekładam masę do podłużnej foremki (ja użyłam jednorazowej aluminiowej). Boczek i cebulkę kroję w kosteczkę. Wysypuję je na wierzch zmielonego mięsa. Foremkę wkładam do nagrzanego piekarnika. Pasztet powinien spędzić tam ok. 30-40 minut w 180°C. Po upieczeniu odkładam pasztet do wystudzenia.
Przechowuję w lodówce i powstrzymuję się przed zjedzeniem wszystkiego naraz ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz