Nie wiem jak Wy, ale ja nie potrafię gotować dla dwóch osób. Przerasta mnie to i zawsze obiorę trzy ziemniaki za dużo, zetrę jedną dodatkową marchewkę "na zaś", utłukę dodatkowego kotleta dla zgubionego wędrowca (który nigdy nie przychodzi). Oczywiście tego, co nadgotuję się nie wyrzuca, zjadam to zazwyczaj w drugiej rundzie (zwykle wieczorem), ale przecież zawsze można zastosować obiadowy recycling, zrobić coś z niczego i obiad na drugi dzień gotowy.
To, co dziś dla Was i siebie przygotowałam właśnie jest odgrzewaniem resztek. Obiadem z pustej lodówki, ale naprawdę pysznym. Świetnie smakuje na ciepło i na zimno, więc można też wpakować porcję do pudełka i zabrać do pracy/szkoły/tramwaju*. Z poprzedniego dnia zostało mi trochę ziemniaków i brokuła, bekon i sos dołożyłam dla urozmaicenia. Voila! Obiad gotowy!
*tego ostatniego nie polecam w Warszawie, chyba że macie zbędne 500 zł na zapłacenie mandatu za spożywanie w środkach komunikacji.
SKŁADNIKI:
- 4-5 ugotowanych ziemniaków
- 4-5 ugotowanych różyczek brokuła
- 4 plastry bekonu lub 50 g boczku wędzonego
- 50 ml jogurtu naturalnego (lub śmietany 18%)
- 50 g serka topionego (smak dowolny)
PRZYGOTOWANIE:
Bekon (lub boczek) kroję w drobne paski i smażę na patelni bez tłuszczu aż się zarumieni. Do małego rondelka wkładam serek topiony i rozpuszczam go na małym ogniu, często mieszając, żeby się nie przypalił. Gdy zaczyna robić się płynny, dodaję do niego jogurt lub śmietanę i intensywnie mieszam aż do połączenia obu składników.
Do zarumienionego bekonu dodaję ugotowane ziemniaki pokrojone w ćwiartki i rozdzielone na mniejsze kawałki różyczki brokuła. Wszystko mieszam i podsmażam na patelni przez ok. 10-15 minut. Przekładam na talerze, polewam serowym sosem. Zajadam, kiedy nikt nie patrzy, żeby się nie dzielić z innymi.
PS. Można oczywiście zrobić to bez resztek z dnia poprzedniego, ale wtedy musicie sobie ugotować ziemniaki i brokuła specjalnie do tego dania ;)
Dla 2 osób nawet mi wychodzi, ale dla 3 to już makabra. Zawsze zostaje masa jedzenia i muszę kombinować jak by te resztki przetworzyć :)
OdpowiedzUsuńPopieram takie 'resztkowe' obiady - przecz z marnotrawstwem!
Mam to samo, w dodatku kiedy przygotowuję to zawsze mi się wydaje, że będzie mało :D
Usuń