"Mamoooooo, a kiedy będzie coś bez grzybów?" - kiedy byłam dzieckiem to pytanie powracało jak bumerang w każde wakacje. Średnio 3-4 tygodnie spędzaliśmy na polu namiotowym w maleńkiej miejscowości na Mazurach. Pamiętne pole namiotowe "trzynastka" w Przerwankach położone było po środku... niczego. Z lewej las, z prawej las, za nami las, a przed nami plaża i jezioro o wdzięcznej nazwie Gołdapiwo. Do najbliższego telefonu (a więc i wioski) 8 km, do prawdziwej cywilizacji 30 km, do prysznica z pół godziny marszu.
Ale za to jedzenia było pod dostatkiem. Oczywiście nasz Polonez wiózł z Krakowa stos konserw i innych pyszności w puszkach, ale to leśne borówki (tak, takie nie myte, na które sikają lisy), mleko od krowy noszone w metalowych baniakach (tak, takie prosto od jakiegoś mazurskiego gospodarza, bez atestów i certyfikatów Sanepidu), węgorze z jeziora (tak, takie filetowane na drewnianym stole tuż po złowieniu) i grzyby (tak, takie nie do końca otrzepane z ziemi) definiowały nasz jadłospis przez większość czasu.
Mój tata, przyzwyczajony do bardzo wczesnego wstawania, stawał się w Przerwankach zapalonym grzybiarzem. Codziennie przynosił wiadra pełne kurek, borowików, podgrzybków i właściwie wszystkiego, co tylko nadawało się do zjedzenia. Przy moim namiocie zawsze suszyły się długie sznury grzybów, a potrawy obfitowały w grzybowe dodatki - od jajecznicy, przez zupę aż po mięsa. Oczywiście wszystko przygotowane na małej butli gazowej.
Wtedy byłam zupełnie nieświadoma wartości grzybów (dziś od 25 do 50 zł/kg), dziś za kilka takich wiaderek dałabym się pokroić. Na szczęście w moje ręce wpadły kurki i choć połowa wylądowała w jajecznicy, to udało mi się uratować trochę do obiadu. Sos z kurek jest rewelacyjny, nadaje się do każdego mięsa, do ryżu i do makaronu. Szybko się robi, nie potrzebuje szczególnego doglądania i posmakuje chyba każdemu :)
SKŁADNIKI:
SKŁADNIKI:
- 300 g kurek
- 1 mała cebula
- 1 mała cebula
- 300 ml śmietany 18%
- przyprawy: pieprz, sól, czosnek
- łyżka oliwy lub oleju
- łyżka oliwy lub oleju
PRZYGOTOWANIE:
Kurki delikatnie myję zimną wodą na sitku, opłukuję z piasku i ziemi. Odkładam na bok, żeby trochę przeschły, a w tym czasie kroję cebulę w drobną kostkę. Oliwę lub olej rozgrzewam na patelni, podsmażam cebulę aż się zarumieni. Kurki kroję na duże kawałki (w końcu ma być widać, co jemy!) i dokładam do cebuli. Przyprawiam wszystko odrobiną soli, pieprzu i czosnku. Patelnię przykrywam pokrywką, dzięki czemu cała woda, która wypłynie z kurek zostanie na patelni i stworzy rewelacyjną bazę do sosu.
Po ok. 10-15 minutach grzyby powinny być już miękkie i gotowe. Teraz czas na śmietanę, która powinna być w temperaturze pokojowej. Żeby się nie zważyła można albo poczekać aż grzyby przestygną lub zabrać trochę ciepłych kurek z patelni, wymieszać ze śmietaną w osobnym naczyniu (dzięki czemu trochę nam się "zagrzeje") i wtedy dokładamy wszystko razem na patelnię. Gotuję jeszcze przez ok. 5-10 minut, cały czas mieszając.
Voila! Smacznego!
Voila! Smacznego!
Ja jako dziecko modliłam się żeby tylko nie trafić na pieczarkę w sosie...a fuj! A teraz? Jak widzę te Twoje kurki to mam ochotę lizać ekran...
OdpowiedzUsuńZrobię Ci :)
Usuń