Jem na ulicy czyli Street Food Polska w akcji!


Uliczne jedzenie nie jest mi obce - zwłaszcza w czasie odległych, poza europejskich eskapad, to właśnie na ulicę kieruje mnie mój burczący brzuch. Wybieram te miejsca, do których są kolejki i te, w których jadają "lokalni". Przymykam oko na to, co Sanepid nazwałby skażeniem otoczenia i nie oczekuję, że uda się wyglądać elegancko pochłaniając konkretne specjały. Tak powinien dla mnie wyglądać street food. 

W dobie coraz liczniejszych "knajp na kołach", czyli popularnych food truck'ów doczekałam wreszcie pierwszego (chyba?) zlotu w Krakowie. Nie mylić ze zlotem krakowskim, bo pod Galerię Kazimierz zjechało wiele przysmaków, które na co dzień nie stacjonują w grodzie Kraka. Dzięki temu na mojej drodze stanęły m.in. Co ja Ciacham i West Coast Toast z Warszawy, B.B. Kings z Łodzi czy Beef Brothers z Raciborza. Była też mała reprezentacja Krakowa - Andrus ze swoją maczanką czy Espresso Bike. Do tego Pan Naleśnik i Hot Dogi Jeff'sa. W sumie coś ponad dziesięć pachnących pojazdów. 



Do Street Food Polska zawitałam już po Małopolskim Festiwalu Smaku, więc nawet mój, dość przepastny, żołądek pragnął przerwy. Skusiły mnie naleśniki (zupełnie nie zdawałam sobie sprawy, że to stoisko Galerii Kazimierz) - nutella i maliny przysłoniły wszystko. Porcja kosztowała 9,50 zł (inne warianty smakowe od 7,50 do 12 zł) i naprawdę było to pyszne. Niestety dosyć długo czekałam na swoją kolej, bo mimo kolejki, przemiły i uśmiechnięty Pan nie zamierzał skorzystać z drugiej patelni, więc porcje smażył jedną po drugiej... Dreptałam z nogi na nogę, dwa razy rozłożyłam i złożyłam parasol, ale gdy w moich ustach rozpłynęła się nutella zapomniałam, że trochę to trwało. 



Inne food truck'i uwijały się szybciej. Zresztą street food nie zawsze musi być fast i moim zdaniem nie tempo, a jakość powinna decydować o ostatecznej ocenie danej ekipy. Burgery sobie odpuściłam chociaż zachwalali je wszyscy, których spotkałam na miejscu. Najbardziej kusiły mnie tosty z West Coast Toast (8-14 zł) i kiełbaski od Wurst Kiosk Wagen (10-12 zł i 8 zł za frytki belgijskie). Żałuję, że byłam sama i najedzona, przez co nie trafiły do mojego żołądka. Liczę, że jeszcze na nich wpadnę. 



Co ja Ciacham to po prostu coś w rodzaju węgierskich Kürtőskalács, czyli drożdżowe ciasto i dodatki (8-10 zł). Pyszne! Jeśli kiedyś na nich traficie, to walcie jak w dym! Do tego ich samochód wydawał mi się być najbardziej uroczym na całym zlocie. 

Na osobny akapit zasługuje Andrus ze swoją maczanką po krakowsku (9-13 zł). Tak wiele osób nie ma pojęcia o istnieniu tego tradycyjnego dania prosto spod Wawelu. A nawet jeśli, gdzieś obiło się o uszy, to nigdy nie mieli okazji spróbować. Teraz maczanka jest na wyciągnięcie ręki (zwykle przy ul. Św. Wawrzyńca, jeśli dobrze zrozumiałam?) i to w wielu opcjach smakowych. 



Espresso Bike to zupełnie nie dla mnie - nie znoszę w życiu tylko dwóch rzeczy, kawy i rowerów. Oni je łączą w sobie ;) Ci, którzy lubią "czarne złoto" zachwalają działalność tej uroczej, małej kawiarni na kołach, więc na pewno warto spróbować. Gdyby nie pochłonięta wcześniej nutella, mogłabym skusić się u nich na kakao (4-6 zł), zwłaszcza biorąc pod uwagę co chwilę zaglądający do nas deszcz. Pewnie był głodny. 

Podsumowując - chwała organizatorom za pierwszą taką inicjatywę w Krakowie, gratulacje za przyciągnięcie ludzi (zwłaszcza w niedzielę, gdy padało). Mogło być trochę bardziej różnorodnie, ale jak na kilkanaście food trucków, to wybór i tak był naprawdę spory. Trzymam kciuki za Andrusa, jeszcze większe za Co ja Ciacham. Chłopakom z B.B Kings gratuluję rewelacyjnego samochodu. Trudno nie zwrócić na niego uwagi (a może to po prostu moje skrzywienie w stronę off-roadu?). West Coast Toast - mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy!



Najlepszą rekomendacją niech będzie to, że jedne burgery zupełnie się wyprzedały. Było więc smacznie, było sympatycznie. Następnym razem trzeba tylko wysłać do tych od pogody więcej jedzenia, by słońce świeciło nie tylko przez jeden dzień. A z kolejnymi food truck'ami widzimy się za tydzień w Forum Przestrzenie!

PS. Posiałam gdzieś w domu kartę z aparatu... Zostały tylko zdjęcia z telefonu. Tymi, które mam poratował mnie DJ Gotuje. Czy powinnam zrzucić winę za swoję bałaganiarstwo na Street Food Polska? ;)



1 komentarze:

  1. Przygotuj żołądek na kolejną porcję food truck'ów już w sobotę! OMOMOMMM

    OdpowiedzUsuń

 

Popularne posty

Reklama

Podążaj za widelcem

Polecam

Durszlak.pl
Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i wyszukiwarka przepisów
Odszukaj.com - przepisy kulinarne