Śliwki, maliny, borówki (to po krakowsku - wedle reszty polski "jagody"), jeżyny... trwa urodzaj owoców sezonowych na targowiskach. Zazwyczaj zjadam je zanim dotrę do domu, ale tym razem dziadek obdarował mnie taką ilością śliwek, że nawet ja nie byłam w stanie przejeść ich w drodze.
Obdarował to trochę dużo powiedziane, bo najpierw musiałam wleźć na drabinę, potrząsać drzewem, potem wyzbierać co spadło, ale w efekcie miałam całe wiadro śliwek, które aż prosiły się o zjedzenie. Miało być ciasto jogurtowe, ale zaledwie kilka dni temu w ramach urodzinowego prezentu dostałam cukierniczą biblię, czyli "Moje Wypieki i desery" Doroty Świątkowskiej. Taka okazja nie mogła się zmarnować, a książka została "rozdziewiczona".
Wybór padł na "Letnie Ciasto z truskawkami i cukrem perłowym". Oczywiście musiałam odrobinkę zmodyfikować przepis, bo zamiast truskawek miałam śliwki, a brak cukru perlistego w okolicznych sklepach skutkował użyciem cukru pudru. Zamieniłam też budyń śmietankowy na waniliowy. Wyszło pysznie, puszyście, wilgotno. Owoce nie opadły, ciasto rosło jak szalone... i tylko szkoda, że tak szybko zniknęło.
SKŁADNIKI:
(WAŻNE: wszystko musi mieć temperaturę pokojową)
- 1 i 1/3 szklanka mąki pszennej (ok. 220 g)
- 100 g masła
- 2/3 szklanki drobnego cukru do wypieków (ok. 70 g)
- 1 jajko
- pół szklanki kwaśnej śmietany 18% (125 ml)
- budyń waniliowy w proszku (40 g)
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 10 dużych śliwek
- cukier puder do dekoracji
PRZYGOTOWANIE:
Mąkę, budyń i proszek do pieczenia przesiewam przez sitko i odstawiam na bok - przyda się później. Masło i cukier ucieram aż zmieni się w puszystą masę. Ciągle ucierając, dodaję jajko. Dodaję 1/3 suchych składników i miksuję, teraz 1/3 śmietany, później kolejną część suchych i tak w kółko aż dołożę do masy wszystko. Miksuję jak najkrócej. Ciasto przekładam (jest bardzo gęste) do blachy* wyłożonej papierem do pieczenia. Na początku byłam pewna, że mi go braknie, bo w formie miałam co najwyżej 2-3 centymetrową warstwę ciasta. Mimo to układam przepołowione śliwki, wgłębieniem po pestce do góry. Piekę 40 minut w 180C, z termoobiegiem. Wystudzone posypuję cukrem pudrem.
Ostrzegam, znika w niewyjaśnionych warunkach. Najszybciej nocą.
* w przepisie Doroty jest mowa o okrągłej formie, o średnicy 22 cm. Ja użyłam prostokątnej o wymiarach 33 x 22 cm i ciasto pięknie wyrosło.
Jak nie przepadam za śliwkami, tak chyba bym się skusiła
OdpowiedzUsuńSpecjalnie dla Ciebie zrobię z malinami :-)
UsuńWygląda zachwycająco :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak samo smakuje :-)
UsuńNa ile porcji? :)
OdpowiedzUsuńTo zależy jak kto kroi, ale mi wyszło ok. 12 kawałków :) Tak jak napisałam jest to przepis na blachę 33 x 22 cm.
UsuńRacja, pominęłam.
UsuńW każdym razie- dzięki za odpowiedź.