Czy coś, co jest tanie może być dobre? Czy warto wejść do miejsca, które nie wygląda jakby miało serwować najlepsze jedzenie w mieście? Kalwaryjska 24 daje odpowiedź.
Makaron w krakowskiej restauracji kosztuje średnio od 16 do 35 zł. Oczywiście te miejsca są ładne, wypielęgnowane, obsługują nas eleganccy kelnerzy, a makaron można popchnąć niezłym winem. Lubię takie miejsca, zwłaszcza jeśli pachną ciepłymi Włochami, przypominają mi wąskie włoskie uliczki, a każdy kęs rozbrzmiewa w głowie melodyjnym językiem. Takie dolce far niente - słodycz nicnierobienia. A jednocześnie mam z nimi jeden problem.
Jestem tak niewychowana i bezczelna, że makaron - niemal od zawsze - jem tylko widelcem. Tak mi wygodnie, tak lubię i tak chcę. Doszłam do niezłej wprawy więc nawet spaghetti nawijam na widelec sprawnie i szybko, dzięki czemu długie nitki nie wiszą mi dookoła ust niczym wąsy u milorda. Nie wsysam go też niczym zakochany kundel, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk "lsssslup!" wprawiając pół knajpy w konsternację.
Chyba właśnie dzięki temu trafiłam w Krakowie na Kalwaryjską 24. Otwarta kilka lat temu spaghetteria oferuje makaron w plastikowych, przeźroczystych miskach. Pierwszy rzut oka na witrynę nie oferuje zbyt wiele. Monopolowy pod tym adresem bardziej zwraca uwagę. Za to ogromne naklejone na szybach "7,50 zł" zaprasza do środka nawet pod koniec miesiąca.
W środku jest zaledwie kilka stolików. Za to przy ścianach ulokowano lady i wysokie stołki dla tych, którzy wpadną tu samotnie, na szybki posiłek w trakcie pracy czy w przerwie między zajęciami. Jeśli chodzi o wystrój to nie ma tam nic szczególnego, zachowawcze kolory, zachowawczy układ, ale wszystko ładne, czyste i uporządkowane. Obowiązuje samoobsługa, a zamówienia składa się przy kasie. Jednak nie dla obsługi tutaj przyszłam...
Menu jest dosyć ograniczone, ale za to cena każdego makaronu stała - 7,50 zł lub 11 zł. Na początek wybieramy rodzaj makaronu - spaghetti lub penne. Później decydujemy, który z włoskich klasyków zagości w naszej misce. Za mniej niż osiem złotych zjemy osiem propozycji - funghi, carbonara, bolognese, quattro formaggi, salmone, pesto, matriciana i broccoli. W droższej opcji czeka na Was krewetkowe, szpinakowe, truflowe i meksykańskie "szaleństwo" (tak określa to sama spaghetteria).
Jadłam carbonarę, funghi i bolognese. Ze wszystkimi mam jeden podstawowy problem, trzeba jeść w miarę szybko, bo sos jest tak dziwnie skonstruowany, że bardzo chętnie wchłania się w makaron i gdybym się ślimaczyła to za chwile danie zamieni się w... napęczniały makaron z dodatkami, ale już nic płynnego na nim nie będzie. Carbonara dobra, choć w domu dałabym więcej boczku. Bolognese dobre, ale niczym nie zaskakuje - mięso i sos pomidorowy. Po prostu. Funghi stało się moją ulubioną pozycją w menu. Grzybów jest wystarczająco dużo, śmietanowy sos nie jest mdły, a przyprawy nieźle podbijają smak. Na pewno dam jeszcze szansę brokułom i czterem serom.
Dodatkowym atutem jest to, że Kalwaryjska 24 leży tak blisko Wisły, że miskę można zabrać i zjeść w naprawdę fajnym otoczeniu. Oczywiście jeśli nie przeszkadza Wam plastikowy widelec. Kiedy to miejsce pojawiło się na gastronomicznej mapie miasta oferta była ograniczona tylko do kilku rodzajów makaronu. Dzisiaj w menu znajdziecie również przekąski (np. Bruschetta - 7 zł), zupy (np. Minestrone - 6 zł), desery (Panna Cotta - 5 zł, Tiramisu - 6 zł), sałatki (np. Caprese - 10 zł) i lasagne (np. Bolońska, Szpinakowa - 10 zł).
Lokal czynny jest codziennie od 10 do 21, a jeśli Wam się wyjątkowo spieszy to możecie zapowiedzieć się telefonicznie. Wtedy wybrany przez Was makaron będzie czekał, gdy przekroczycie próg spaghetterii.
Warto wpaść od czasu do czasu, na szybki posiłek. Na randkę chyba się nie nada, na kolację zaręczynową tym bardziej. Jeśli jednak budżet macie ograniczony, a makaron wsuwacie równie szybko jak ja, to nie ma przeszkód byście polubili to miejsce.
PS. Pannie K. też smakowało, a wierzcie mi, kiedy ma zły humor lub nerwowy dzień, to trudno ją zadowolić.
Przyznam, że był to troszeczkę nerwowy dzień...ale jakże piękny i smaczny ;) Zajadałam swój mały stres Carbonarą dla ubogich, którą o mały włos się nie udusiłam...ale to już wina Widelca i to bynajmniej nie plastikowego...
OdpowiedzUsuńPolecam odwiedzić Podgórski Salon Degustacyjny ( obok ) pyszne burgery i mięsa + piwa regionalne :) http://salondegustacyjny.pl/
OdpowiedzUsuń